Części motocyklowe w większości są łatwo dostępne i można je samodzielnie wymieniać. Wiele usterek można próbować naprawić, ale są i takie, na niektórych nie warto oszczędzać.
Oto lista największych grzechów oszczędnych motocyklistów
- Naprawianie łańcucha – wyjęcie ogniwka, bo skończyła się regulacja, na chwilę poprawi naciąg, ale raczej trudno liczyć, że wszystko będzie działało jak wcześniej. Większe naprężenia powodują szybsze zużywanie się zębatek (a więc konieczność kolejnej naprawy). Czasem może się skończyć zerwaniem łańcucha, a on zdemoluje to, co napotka na trasie. Wymieniajmy więc cały zestaw napędowy.
- Regulacje napinacza rozrządu – podobna sytuacja – nie ma sensu wymiana jednego ogniwka – nie damy rady dopasować zębatek do ogniw, ani ustawić faz rozrządu. A to gotowy przepis na zbyt bliskie spotkanie zaworu z tłokiem. Taniej będzie wymienić cały napinacz.
- Prostowanie ramy – nawet jeśli po takich zabiegach będzie wyglądała jak nowa, nie mamy gwarancji, że zachowana jest również jej geometria. Tego nie da się sprawić poziomicą, czy deskami “na oko”. A chyba nie chcesz się przekonać przy ostrym hamowaniu, że jednak nie było ok?
- Opony – nowe, ale stare. Nawet jeśli nigdy nie były używane, ale poleżały 8-10 lat, to jazda na nich jest równie ryzykowna, co na tych łysych. Guma traci elastyczność, więc w każdej chwili może strzelić. Konsekwencje? Łatwo sobie wyobrazić – nie tylko finansowe. Nie używaj więc opon starszych niż 5 lat.
Nie wszystkie części motocyklowe warto naprawiać. Czasem po prostu taniej i bezpieczniej kupić nowe.
